Wieziemy tam, gdzie nogi już nie noszą – ale ciekawość nadal tak

Wieziemy tam, gdzie nogi już nie noszą – ale ciekawość nadal tak

Są takie miejsca w polskich lasach, na łąkach, nad jeziorami, gdzie dociera tylko ten, kto ma dużo sił, dobre kolana i sporo chęci. A przecież nie każdy ma komplet tych trzech rzeczy. Życie bywa przewrotne: gdy człowiek w końcu ma czas, żeby jeździć, zwiedzać, gapić się na świat — ciało potrafi powiedzieć „kolego, może dziś jednak ławka?”.

My mówimy: nie. Konkretnie: nie zgadzamy się na to, że piękne miejsca stają się „zarezerwowane” dla tych, którzy mają kondycję „maratończyka”.

I dlatego pracujemy nad projektem pilotażowym wycieczek terenowych dla osób o ograniczonej mobilności.

Projekt kiełkował nam w głowie od dłuższego czasu. Chodzi o prostą rzecz: dowieźć ludzi tam, gdzie sami już nie dojdą. Nie dlatego, że brak im chęci — tylko dlatego, że trasa by ich zwyczajnie pokonała.

Chcemy sprawdzić, czy da się to zrobić z głową i w zgodzie z zasadami Lasów Państwowych. Małe, kameralne wyjazdy. Dwa auta, kilka osób, zero zadęcia. Po prostu bliżej miejsc, które warto zobaczyć, a są trudne do osiągnięcia dla seniorów albo osób z ograniczeniami.

Dlaczego to robimy?

Bo dostępność to nie jest „miły dodatek”.
To jest sposób myślenia: kultura jest dla ludzi, nie dla sprinterów.

I jest jeszcze coś — coś, na co mamy twarde dane, nie tylko dobre chęci.

Od lat mówi o tym prof. Yoshifumi Miyazaki, człowiek, który nie zajmuje się „romantyzowaniem natury”, tylko twardymi pomiarami: ciśnienia, tętna, poziomu kortyzolu. Według jego badań kontakt z lasem:

  • obniża stres,
  • poprawia koncentrację,
  • wspiera układ odpornościowy,
  • i działa terapeutycznie szczególnie na osoby starsze.

Nie trzeba robić wielkiego trekkingu, żeby to działało.
Wystarczy dotrzeć do miejsca, które naprawdę karmii — a nie do parkingu przy wejściu do lasu.

To jest właśnie sedno: chcemy dowozić ludzi tam, gdzie zaczyna się realny kontakt z naturą, a nie jego erzac.

Jak to będzie wyglądać?

  • Małe, kameralne grupy (max 8 osób w dwóch autach).
  • Trasy tak dobrane, żeby pieszy dystans był minimalny, ale doświadczenie — pełne.
  • Wsparcie dla osób z ograniczeniami ruchowymi, ale z żywą ciekawością świata.
  • Zero rajdów i zero „dzikiego offroadu”.
  • Wjazdy tylko tam, gdzie Nadleśnictwo lub inne służby zarządzające terenem, wyrażą zgodę i gdzie nie szkodzi to przyrodzie.

Nasza rola?
Być oczami, nogami i kołem napędowym dla tych, którzy chcą zobaczyć więcej niż parking.

Co uczestnicy dostają?

  • Dostęp do miejsc, które normalnie są „poza zasięgiem”.
  • Kameralną wyprawę bez presji, bez wstydu, bez pośpiechu.
  • Narrację — bo opowiadamy świat tak, żeby to było przeżycie, nie przejazd.
  • Bezpieczeństwo, przygotowanie, znajomość zasad i granic.
  • Doświadczenie, które — co potwierdzają badania — naprawdę wpływa na dobrostan.

Dlaczego lasy mogą na tym zyskać?

Bo to jest realne włączanie seniorów i osób z ograniczeniami w kontakt z przyrodą.
To jest edukacja terenowa w łagodnej formie, nie w teorii na sali.
I to jest pokazanie Lasów Państwowych jako instytucji, która rozumie współczesność — i odpowiada na nią mądrze.

A my?

My chcemy zrobić to dobrze, odpowiedzialnie, na próbę — tak, żeby każdy po wyprawie mógł powiedzieć:
„Warto było”.

Bo czasem największa przygoda zaczyna się nie wtedy, kiedy ruszasz w nieznane, tylko kiedy pozwalasz komuś innemu znowu zobaczyć świat.

I o to w tym chodzi.
Żeby każdy mógł zobaczyć.

Nauka w pigułce: prof. Yoshifumi Miyazaki

Badania prof. Yoshifumiego Miyazakiego, jednego z pionierów tzw. forest medicine, pokazują jasno:

  • kontakt z lasem obniża poziom kortyzolu (hormonu stresu),
  • zmniejsza tętno i ciśnienie krwi,
  • poprawia koncentrację i stabilizuje nastrój,
  • wzmacnia układ odpornościowy (wyższy poziom komórek NK),
  • działa szczególnie korzystnie dla seniorów oraz osób w okresach obniżonej mobilności lub regeneracji.

Co ważne — żeby te efekty zadziałały, nie trzeba pokonywać długich tras.
Wystarczy znaleźć się w miejscu, gdzie las otacza człowieka w pełni: zapachem, światłem, temperaturą, dźwiękami.

To właśnie dlatego nasz projekt skupia się na dowożeniu ludzi do miejsc, które realnie „pracują” terapeutycznie, a nie tylko wyglądają dobrze na mapie.

Krótko:
To nie jest fanaberia. To jest nauka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *