O uroku nudy w podróżach

O uroku nudy w podróżach

Jedni mówią, że inteligentni ludzie nigdy się nie nudzą. Fryderyk Nietzsche stwierdził natomiast, że “Przeciwko nudzie nawet bogowie walczyli daremnie.” Natomiast my w podróżach poszukujemy przyjemnej nudy.

W poszukiwaniu przygód podróżujemy już od dość dawna. Prawdopodobnie tak jak większość ludzi. Z tą tylko różnicą, że nie jak wszyscy, my od zawsze podróżujemy na własną rękę. Dlaczego? Tego do końca jeszcze nie wiemy ale może dlatego, że w przeciwieństwie do znacznej części ludzi. My podczas wakacji nie szukamy ekscytacji, tylko nudy. Przyjemnej, snującej się nudy

No może z tym brakiem ekscytacji, to trcohę przesada. W każdym razie nas od zawsze ekscytuje to, co wielu uważa za nudę. Skąd w ogóle pomysł, żeby napisać o nudzie?

Kilka dni temu rozmawiałem ze znajomą. Powiedziała, że ogląda nasze filmiki. Tak mamy kilka filmików na FB czy YT. Kręcimy je dla siebie, dla przyjemności. Bez planu i scenariusza czy choćby szkicu pomysłu.. Dużo potem mam zabawy przy montażu tego w jakąś, w miarę spójną całość. I ta znajoma powiedziała mi, że nasze filmiki uroczo trącą nudą. Że jak ktoś chce się “wy-chill-ować” to nasze filmy są do tego idealne.

I to było odkrywcze. W każdym razie dla mnie. Uświadomiłem sobie, że my bardzo cenimy sobie nudę w podróży. Na samym początku pakowaliśmy się w auto i jechaliśmy gdzieś. Najchętniej na jakąś wieś w Europie. Czasami w okolicach dużego miasta, by finalnie nigdy do niego nie dotrzeć. Albo by dotrzeć tylko na chwilę. Zjeść coś smacznego i kupić najpotrzebniejsze rzeczy.

Wynajmowaliśmy sobie jakieś mieszkanko dla turystów albo tylko pokój. I snuliśmy się wśród lokalsów. Nie szukając atrakcji, chodząc tylko i obserwując. Czasami, nie rzadko, finalnie wychodziły z tego bardzo fajne rzeczy. Bo albo trafiliśmy na rodzinne świniobicie w Czechach albo na na Wielkanoc u dalmatyńskiej rodziny. Czy też po kilku butelkach wina, z profesorem etnologii z Zagrzebia chodziliśmy oglądać domy typowe dla kvarnerskiej wsi.. Innym razem przyrządzaliśmy zakupione przez siebie owoce morza, na rodzinnym obiedzie naszego gospodarza, gdzieś w okolicach Wenecji. Za dużo tego by wspominać to wszystko teraz.

Tak więc wypoczywamy poszukując nudy. Nudy radosnej, nudy wynikającej z wolności, z braku tworzenia planu. Dzięki temu mamy czas by gdzieś pojechać, choć choć nie planowaliśmy. Lub nie pojechać, choć mieliśmy taki plan.

Kilka lat temu kupiliśmy sobie Matyldę. Tak nazywamy nasz przygodowy samochód, w którym możemy spać. Dzięki czemu jesteśmy jeszcze bardziej niezależni. I jeśli chcemy, możemy skręcić gdzieś z drogi. Zatrzymać się na dziko i przez kilka dni nikogo nie spotykać. najczęściej jednak zawsze się kogoś spotka. Czasami po prostu przechodzi i zatrzyma się porozmawiać albo nie. Czasami, tak jak my, też szuka swojej nudy.

Szukamy nudy, bo ona absolutnie nas nie nudzi. Wręcz przeciwnie, na myśl o kolejnej podróży w poszukiwaniu nudnego sączenia się czasu, jesteśmy niezmiennie podekscytowani.